Głos Artura Orzecha to dla Polaków nieodłączny element Eurowizji. "Jestem na właściwym miejscu"
Głos Artura Orzecha przez wiele lat kojarzył się Polakom z Eurowizją. Dziennikarz komentował występy reprezentantów od 1992 r. (z drobnymi przerwami w latach, w których nasz kraj nie brał udziału), a publiczność go uwielbiała. W 2021 r. ekspert został odsunięty od konkursu przez TVP - powrócił na antenę dopiero po czterech latach. W tym roku ponownie usłyszymy jego głos zarówno podczas półfinałów, jak i podczas ostatecznego eurowizyjnego starcia w sobotę 17 maja.

Artur Orzech jest znanym dziennikarzem muzycznym, prezenterem telewizyjnym i radiowym oraz konferansjerem. Swoją pracę w mediach publicznych rozpoczął w latach 90. Wówczas prowadził audycje w radiowej "Jedynce" i "Trójce", a także show "Muzyczna Jedynka" w TVP1. Dla większości Polaków znany jest jednak przede wszystkim jako komentator Konkursu Piosenki Eurowizji.
Zobacz również:
Artur Orzech jest głosem Eurowizji od 1992 r.
W tej roli zadebiutował w 1992 r. (w duecie z Marią Szabłowską). Publiczność zapałała wówczas ogromną sympatią do dziennikarza, który od tamtej pory regularnie komentował kolejne edycje europejskiego konkursu (z przerwą w latach 1996-1997 i 2012-2013).
"Na samym początku to bardziej była praca translatora i głosu radiowego. Całość materiału była nagrywana w telewizji, a potem emitowana - żeby nie być zbyt dosadnym - ze środy na czwartek, najlepiej po północy. I dopiero kiedy telewizja podjęła decyzję, że w 1994 r. startujemy w Eurowizji, to zaczęło się myślenie jako o naszej Eurowizji, a nie jakimś ciele obcym, które po prostu trzeba przetłumaczyć, nałożyć głos i wyemitować" - wspominał dziennikarz.
W 2021 r., ku zaskoczeniu telewidzów, Artur Orzech został odsunięty od roli komentatora Konkursu Piosenki Eurowizji. Dziennikarz zakończył wówczas współpracę z Telewizją Polską, a jego odejście miało polityczny charakter. Na jego miejsce stacja znalazła zastępstwo - przez kolejne lata głosem Eurowizji był duet Marek Sierocki i Aleksander Sikora.
"Odebrałem to jako 'karę' za to, że wycofałem się z prowadzenia 'Szansy na sukces'. Podkreślam, że była to moja decyzja, bo pojawiały się w mediach różne spekulacje na ten temat" - wyjaśniał wówczas Orzech, cytowany przez PAP.
Po odejściu z TVP zaczął komentować Eurowizję na własną rękę
W czasie, gdy Artur Orzech nie komentował transmisji eurowizyjnych na antenie TVP, założył własny kanał w serwisie YouTube, gdzie wierni fani eksperta mogli w dalszym ciągu oglądać poczynania reprezentantów poszczególnych krajów "w jego towarzystwie". Trzy edycje konkursu Eurowizji Orzech komentował więc nieoficjalnie, aż wreszcie w 2024 r. dziennikarzowi udało się ponownie nawiązać współpracę z TVP.
"W momencie, kiedy w 2021 r. zostałem odsunięty od komentowania Eurowizji, rozpocząłem alternatywne komentowanie na swoim kanale youtubowym. I bardzo mocno mnie zaskoczyło, kiedy się okazało się, że jest 100 tysięcy wejść. Dlatego jeśli tyle ludzi chciało posłuchać Artura Orzecha, dla mnie decyzja powrotu do telewizji była prosta. Zresztą większość mojego życia zawodowego jest związana jest z Konkursem Piosenki Eurowizji, więc po prostu czuję, że znów jestem na właściwym miejscu" - opowiadał prezenter, cytowany przez PAP.
W ubiegłym roku widzowie telewizyjni znów usłyszeli głos Artura Orzecha podczas półfinałów oraz finału rywalizacji. Eurowizja 2025 również nie odbędzie się bez udziału kultowego dziennikarza.
Artur Orzech może pochwalić się wyjątkowym stażem, związanym z Eurowizją
Co ciekawe, Artur Orzech jest jednym z komentatorów Eurowizji, którzy mogą pochwalić się najdłuższym stażem. Jednocześnie jest kopalnią wiedzy o konkursie i ekspertem muzycznym, który nieustannie dzieli się swoimi doświadczeniami z zagranicznymi znajomymi z branży, którzy również od lat interesują się międzynarodową rywalizacją.
"Bardzo blisko koleguję się z Peterem Fennerem, który od lat jest komentatorem telewizji norweskiej. Ta przyjaźń nie wzięła się znikąd. Bo my z reguły - nie wiem, dlaczego, ale tak jest - zazwyczaj mamy kabiny komentatorskie obok siebie. Peter jest nieprawdopodobną kopalnią wiedzy eurowizyjnej. Gdy siedzi się obok takiego człowieka, który rzuca faktami, datami jak z rękawa, to daje poczucie komfortu" - opowiadał niegdyś Artur Orzech.
Czy Eurowizja ma jeszcze coś wspólnego z muzyką? Artur Orzech odpowiada na trudne pytanie
Wiele osób uważa, że w ostatnich latach Eurowizja stała się kiczowatym przedstawieniem, w którym najważniejsze jest spektakularne show i widowisko z dużą ilością efektów specjalnych, a nie sama muzyka. Co sądzi na ten temat polski ekspert, związany z konkursem od lat 90.?
"To przecież jest rodzaj telewizyjnego show. Jeśli ktoś szuka szlachetnej muzyki i umiejętności wirtuozerskich, to są eurowizyjne formaty dla młodych muzyków klasycznych, dla baletu, i tak dalej" - wytłumaczył Artur Orzech. "Ale przyznam, że również psioczyłem w latach dwutysięcznych, gdzieś mniej więcej do 2015 r., na poziom artystyczny. Że na scenie liczyły się głównie wybuchy ognia, balety, przebiórki" - dodał, cytowany przez PAP.
Dziennikarz podkreśla, że aktualny poziom konkursu należałoby docenić, ponieważ w rywalizacji biorą udział wartościowi artyści, którzy dzięki Eurowizji mogą osiągnąć międzynarodowe sukcesy. W jednym z wywiadów komentator wspomniał zespół Maneskin, który dzięki konkursowi stał się światowym fenomenem, a także Salvadora Sobrala z Portugalii, który swoim występem złamał wszelkie zasady show eurowizyjnego, a i tak udało mu się wygrać.
Czym dla Artura Orzecha jest Eurowizja?
Artur Orzech podkreśla, że Eurowizja jest widowiskiem wyjątkowym, który osiągnął status fenomenu na całym świecie. Od lat fascynuje go ewolucja tej rywalizacji i to, jak zmieniały się zasady konkursu. Postępy, jakie mają miejsce na scenie, również są jego zdaniem zadziwiające. Z pewnością to jego pasja i szczera ciekawość sprawiają, że wielu Polaków tak docenia jego komentatorski głos podczas Eurowizji.
"Staram się pamiętać wszystkie Eurowizje w różnych aspektach. Dla mnie w ogóle ten konkurs jest pewnym ewenementem na skalę światową. Niewiele osób wie, że Eurowizja nieustannie ewoluuje. Kiedy na przykład w latach dwutysięcznych zdecydowano się tylko na głosowanie publiczności, wyniki były wypaczone, bo zaczęło się głosowanie regionalizmami. (...) Na szczęście to się zmieniło. Ale też są takie zmiany w sensie widowiska, których być może widzowie nie odbierają, a ja w trakcie transmisji staram się nie zaśmiecać im głowy - na przykład kolejność występów. Ten format raz się rozwija w dobrą stronę, czasami gdzieś błądzi. Ale nie ma innego konkursu, który tak fascynowałby świat, żeby w jeden wieczór w roku zebrać 200 milionów ludzi przed telewizorami" - podsumował Orzech w rozmowie z PAP.