Urszula królowała na listach przebojów w latach 80. Niewielu pamięta, czym jeszcze się zajmowała
Urszula to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci na polskiej scenie muzycznej. Choć początek jej kariery przypada na lata 70., dopiero dekadę później piosenkarka zdobyła prawdziwą popularność. Jej ponadczasowe przeboje, takie jak "Luz blues, w niebie same dziury", "Konik na biegunach" czy "Dmuchawce, latawce, wiatr", na stałe zapisały się na kartach historii polskiej muzyki rozrywkowej. Niewielu pamięta natomiast, że gwiazda w latach 80. próbowała swoich sił również na ekranie!

Urszulajuż jako nastolatka wykazywała się pasją do muzyki i talentem wokalnym. Brała udział w lokalnych konkursach i przeglądach, lecz jej kariera rozpoczęła się dopiero pod koniec lat 70. Artystka została wówczas dostrzeżona przez Romualda Lipkę, lidera Budki Suflera, zyskując możliwość rozwoju. Nie spodziewała się wówczas, że współpraca odmieni jej życie o 180 stopni.
Lata 80. były dla Urszuli niezwykle przełomowe. Współpraca z Budką Suflera zaowocowała wielką karierą
Współpraca z Budką Suflera dała piosenkarce szansę na ogólnokrajową sławę. W 1983 r. ukazał się debiutancki album Urszuli, zatytułowany jej imieniem. Znalazły się na nim hity takie jak "Bogowie i demony", "Fatamorgana '82", "Luz-blues, w niebie same dziury" oraz kultowy utwór "Dmuchawce, latawce, wiatr". Delikatny, a jednocześnie wyrazisty głos Urszuli i energetyczne, rockowe brzmienia, charakterystyczne dla Budki Suflera składały się na wielki sukces krążka.
W kolejnych latach kariera piosenkarki tylko rozkwitała. Albumy takie jak "Malinowy król" (1983) i "Urszula 3" (1984) przyniosły kolejne przeboje, m.in. "Powiedz ile masz lat", "Bez toastów", "Podwórkowa kalkomania" czy "Malinowy król". Muzyka wokalistki w czasach PRL-u trafiała wręcz idealnie w gusta młodzieży, dzięki czemu Urszula mogła cieszyć się statusem wielkiej gwiazdy.
Gdy była u szczytu swojej kariery, przeszła kryzys. Po latach Urszula wyznała prawdę
W 1985 r., gdy Urszula była u szczytu swojej kariery, poznała Stanisława Zybowskiego. Mężczyzna początkowo miał współpracować z piosenkarką jedynie na polu zawodowym - zajmował się produkcją i komponowaniem piosenek. Prędko okazało się jednak, że parę łączy coś więcej. Na wielkiej miłości do muzyki zbudowali swój prywatny związek. Już dwa lata później powitali na świecie swojego syna.
Pomimo radosnego momentu w życiu, Urszula nie potrafiła wówczas cieszyć się swoim życiem. Artystka nie wspomina tamtego okresu zbyt dobrze. Kryzys mentalny nie pozwolił jej nacieszyć się macierzyństwem. "Tuż po porodzie wróciłam z Lublina do Warszawy z maleńkim Guciem do naszego wynajmowanego mieszkania. Staszek Zybowski, mój mąż, wyjeżdżał na koncerty, a ja zostawałam z Guciem. Leciały mi łzy, snułam się z wózkiem po parku albo patrzyłam przez okno. (...) ze mną coś się działo" - wyznała po latach w rozmowie z "Claudią".
W trudnych chwilach artystkę wspierali najbliżsi oraz sąsiadka Lila, z którą Urszula się zaprzyjaźniła. "Nie wiem, co by się stało, gdyby nie ona. Ona mnie uratowała. Przede mną samą, przed czarnymi myślami" - podkreślała gwiazda.
W latach 90. Urszula wyjechała do USA. Po powrocie jej sceniczna kariera wciąż trwała
Wraz z początkiem lat 90. w życiu prywatnym oraz karierze Urszuli rozpoczął się zupełnie nowy etap. Artystka kilka lat wcześniej zakończyła współpracę z kultową Budką Suflera, więc mogła z czystym sumieniem wyjechać do Stanów Zjednoczonych. "Ja byłam gościem w tym zespole, tak mnie zapowiadano na koncertach, przez 7 lat. Miałam obawę przed rozstaniem. Niepokój jest wciąż. Przynosi go każda nowa płyta, projekt. W końcu nie robimy tego dla siebie, tylko dla ludzi. Ciężko mi było wyżyć z tego zawodu, musieliśmy ze Stasiem [Stanisławem Zybowskim] wyjechać, żeby przeżyć" - tłumaczyła piosenkarka w jednym z wywiadów.
Na emigracji Urszula przebywała kilka lat, jednak nie zaprzepaściło to jej scenicznej kariery na rodzimym rynku. Wokalistka po powrocie do kraju nagrywała kolejne płyty, które odnosiły pokaźne sukcesy. W 1996 r. oddała w ręce słuchaczy krążek "Biała droga", na którym znalazły się przeboje "Na sen" czy "Niebo dla ciebie". Płyta pokazała bardziej rockowe i alternatywne oblicze Urszuli, pozytywnie zaskakując jej wiernych fanów oraz krytyków.
Trzy lata później ukazał się album "Udar", którym artystka kontynuowała swoją przygodę z mocniejszymi brzmieniami. Choć płyta nie osiągnęła tak wielkiego sukcesu, jak poprzednia propozycja wokalistki, potwierdziła, że Urszuli nie straszne są muzyczne eksperymenty i podążanie własną drogą.
W latach 2000. Urszula skupiła się na koncertach. Wydała płyty takie jak "The Best" (2002), "Dziś już wiem" (2010) oraz "Biała droga Live - Woodstock" (2015). Wciąż pozostawała wierna swojej tożsamości muzycznej, łącząc odważne, rockowe brzmienia z poetyckimi tekstami, pełnymi głębokich emocji. Mimo stosunkowo długiego stażu artystka wciąż cieszy się sympatią fanów - tłumy przybywają na jej koncerty i chętnie słuchają kultowych już piosenek.
Urszula zajmuje się nie tylko muzyką. Gwiazda w latach 80. próbowała swoich sił w... aktorstwie
Dziś niewielu pamięta, że w latach 80. Urszula nie tylko królowała na listach przebojów, lecz także pojawiała się na ekranach - zarówno tych telewizyjnych, jak i kinowych. Artystka wpadła w oko cenionym reżyserom, którzy często proponowali jej udział w swoich projektach. Jednym z głośniejszych filmów, w jakich zagrała Urszula, była słynna komedia Romana Załuskiego z 1985 r. - "Och, Karol".
Piosenkarka wcieliła się wówczas w rolę Joli - koleżanki z pracy tytułowego bohatera. Zagrała u boku Jana Piechocińskiego, który był wówczas u szczytu swojej popularności. Film okazał się hitem i odniósł ogromny sukces frekwencyjny. Promująca go piosenka, zatytułowana "Baw mnie", którą wykonywała Urszula w duecie z Sewerynem Krajewskim, skradła serca Polaków i znalazła się na samym szczycie Telewizyjnej Listy Przebojów TVP2.
Występ w uznawanej obecnie za kultową produkcji nie był jednorazową przygodą Urszuli z filmem. W kolejnych latach piosenkarka zagrała jeszcze m.in. w serialu "Na kłopoty... Bednarski" oraz filmie "Głód serca". Po raz ostatni pojawiła się na wielkim ekranie w 1997 r. - zagrała wówczas Jenny w filmie Piotra Łazarkiewicza i Piotra Mikuskiego "Zaklęta".