Kayah po występie na Polsat Hit Festiwal. "Odczuwam ogromną wdzięczność"
Podczas tegorocznego Polsat Hit Festiwal Kayah świętowała 30-lecie płyty "Kamień". Widzowie usłyszeli też duety m.in. ten Krzysztofem Kiljańskim. W rozmowie po występie opowiedziała nam o swoich ulubionych piosenkach i początkach kariery.

Oliwia Kopcik, Interia Muzyka: Mija 30 lat od wydania pierwszego autorskiego albumu, jak pani wspomina tamten czas? Myślała pani, że będzie ikoną polskiej muzyki?
Kayah: - Tak planowałam (śmiech). Młodość ma w sobie coś takiego bezczelnego, że nie zakłada porażki, a nawet jeżeli taka się przydarzy, to taka młodość potrafi ją przekuć w swoją prawdę o tej porażce, czyli absolutnie jej nie przyjmuje i uważa, że zdarzyła się, ponieważ inni się nie znają. I taka młodość się nie poddaje. Tak że Kasi z tamtego czasu bardzo zazdroszczę tej determinacji i siły, bo dzisiaj już takiej nie mam. A czy wiedziałam..? Nie wiedziałam, eksperymentowałam cały czas na żywym organizmie. To jest cud. Mówi się, że artyści mają swoje pięć minut, ja odczuwam ogromną wdzięczność, bo u mnie to trwa piętnaście.
A jest pani w stanie wybrać jedną ulubioną piosenkę z całego repertuaru?
- Jedną nie (śmiech).
Może być kilka!
- To jest tak, jak matki zapytać, które dziecko kocha najbardziej. Jestem straszliwie dumna z "JakaJaKayah", która była przełomową płytą, taką, która pozwoliła mi zmierzyć się z nową rzeczywistością. To była pierwsza płyta po wielkim sukcesie z Goranem, gdzie poszłam w elektronikę i tak dalej. Ale… Jest tyle mądrych piosenek, które napisałam. Na przykład ta, którą napisałam po swoim rozwodzie - "Dzielę na pół" - która rozrywa mnie wciąż na pół. "Na balkonie w Weronie", która opowiada o bezkresnej samotności człowieka wśród innych ludzi, wśród ludzi, tworzących piękny świat, który można podziwiać tylko jedną parą oczu, więc tak, jakby się tego świata miało pół. "Do diabła z przysłowiami", gdzie w bardzo mądry sposób się z tą rzeczywistością obchodzę. "Pod powieką" jest bardzo ważną piosenką, którą napisałam dla Natalii Kukulskiej, mojej ukochanej przyjaciółki. Myślę też, że "Na paluszkach", którą napisałam na płytę pośmiertną Zbigniewa Wodeckiego.
Nie wiem dlatego, ale te wszystkie piosenki mówią o jakimś procesie odchodzenia, zostawiania tego świata, zostawiania nas bezradnych. Być może w takim momencie życia teraz jestem i taką ważną piosenką ostatnio jest bardzo głęboka w przekazie "Prócz ciebie nic". Ważną jest też "Proszę tańcz", jestem totalnie wdzięczna Dawidowi Kwiatkowskiemu, że zdecydował się zaprosić mnie do tego projektu, otworzył się na moje sugestie, jeśli chodzi o tekst i interpretację… To jest cudowny człowiek. Naprawdę, tyle mnie szczęścia spotyka, że to kompletnie równoważy wszystkie nieszczęścia.
A w drugą stronę - ma pani taką piosenkę, że sobie myśli: "Boże, dlaczego to zostało opublikowane"?
- Nie z takich powodów, jak myślisz… Mówisz do mnie "pani", to ja też będę mówiła "pani". Nie z takich powodów, jak pani myśli. Raczej z takich, że to są kobyły wokalne. Kobyły to jest slogan wśród artystów. To jest utwór, który powoduje, że leci ci krew z gardła, bo tak skomponowałaś piosenkę, że są interwały, trzeba siłowo śpiewać i po prostu wiesz, że jak przychodzi ci ją zaśpiewać, to musisz się liczyć z tym, że jutro nie będziesz mówić. Takimi piosenkami są "Supermenka", niestety, i "Jak skała".
A ja pisząc pytanie o ulubioną piosenkę, zastanawiałam się, jaka byłaby moja i to była właśnie "Supermenka".
- No bo jesteś supermenką, spójrz na siebie, jak ty pięknie wyglądasz!
Dziękuję i wzajemnie! Mogę mówić na "ty", skoro mogę mówić na "ty".
- Ja już zapomniałam, że byłyśmy na pani.
Więc… Było też dużo duetów.
- Ja ci powiem dlaczego. Po moim falstarcie i po płycie, którą nawet nie powiem, że zrobiłam, bo zaśpiewałam ją w zastępstwie bardzo zdolnej dziewczyny, która się wycofała w ostatnim momencie… To była płyta, która powstawała przy współpracy cudownego człowieka i muzyka Johna Portera oraz jego angielskiego kolegi Neila Blacka, ale ja nie byłam w ogóle dojrzała, nie byłam gotowa do tej płyty, po prostu poszłam i zaśpiewałam za kogoś. To był totalny falstart. Więc po tej płycie zajęłam się chórkami. Ktoś nawet powiedział, że miałam monopol na chórki w Polsce. Ten monopol przyniósł mi totalny wynik, bo powstało ponad 40 płyt z moim udziałem. To była też praca kreatywna, bo mi nikt niczego nie narzucał, mogłam się realizować. To była świetna przygoda i do dziś mi tego brakuje. Kocham współtworzyć z innymi energiami, dlatego kocham duety. Mi jest naprawdę wszystko jedno, czy stoję na pierwszej linii frontu, czy na samym końcu chóru, bo to nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby powstała wielka, wartościowa całość, dzięki naszej wspólnej energii. Nie muszę wywijać w pierwszym rzędzie. Dlatego, drodzy artyści, jak macie taką ochotę, to zaproście mnie do stołu (śmiech).
Kiedyś rozmawiałyśmy o duecie z Michałem Bajorem i to właśnie on mi powiedział, że duety są trudne, bo trzeba chodzić na kompromisy.
- Tak, ale to nie jest dla mnie trudne. Ponieważ ja mam zawsze taki stosunek do mojego partnera scenicznego, że daję mu fory. Nie mam problemu z wycofaniem się. Co więcej, występowanie z takim partnerem scenicznym jest dla mnie o wiele bardziej wymagające, bo schrzanić własny występ, to cóż, najwyżej będę sama płakała w poduszkę, natomiast jeżeli ja to zrobię komuś, to tego nie przeżyję. A Michał Bajor jest wyjątkowym człowiekiem, ogromna klasa, kultura, kultura języka, traktowanie publiczności i przejmowanie się jak małe dziecko w debiucie. Dla mnie to jest niesamowite obserwować, jak on się zachowuje przed każdym koncertem, chociaż na scenie zęby zjadł. Ale to znaczy, że ma ogromny szacunek do publiczności.
To jeszcze tak na koniec - czego ci życzyć na kolejne lata?
- Nam! Życia w fajnym kraju, szanującym wszystkich obywateli, bezpiecznym, myślącym o seniorach i o studentach, o ich rozwoju, żeby mieli motywację do tego, żeby się edukować. Życzę nam wszystkim zdrowia i dobrej opieki zdrowotnej. I miłości każdemu, bo wydaje mi się, że gdyby każdy z nas nosił jej pierwiastek w sobie i umiał nią obdarzać innych, ten świat by kompletnie inaczej wyglądał.